Dziś opowiem o sytuacji, z jaką zetknąłem się niedawno. Rozpocznę od tego, iż miałem okazję współprowadzić sprawę toczącą się z odwołania członka zarządu spółki z o.o. przeciwko ZUS. Może współprowadzić to nawet zbyt szumne słowo, gdyż ze wskazanym postępowaniem zetknąłem się na etapie rozprawy, gdzie przesłuchiwany był odwołujący, którego aktualnie reprezentowałem. W tym przypadku przypomnę, ze postawą odpowiedzialności za zaległości składkowe na ubezpieczenia społeczne jest art. 116 ustawy ordynacja podatkowa, z zasady działania „podobny” do art. 299 k.s.h.
Dotarłem więc pod salę rozpraw, przywitałem się z odwołującym, który po chwili poprosił mnie na stronę i zaczął mówić:
- proszę Pana, ale ta spółka, której sprawa dotyczy, to jej już nie ma …
- jak to już jej nie ma?
- no wykreślili ją w zeszłym roku i jej nie ma
- ale wydaje się Panu, że ma to jakiś w pływ w kontekście Pana odpowiedzialności? W mojej ocenie nie ma.
Były członek zarządu upierał się jednak, ze kwestia jest kluczowa, a sprawa źle prowadzona, argumentując, iż w takiej sytuacji wszystko jest oczywiste. Na potwierdzenie przedstawił mi schemat rozumowania, który można sprowadzić do dwóch kwestii: NIE MA SPÓŁKI -> NIE MA ODPOWIEDZIALNOŚCI CZŁONKA ZARZĄDU.
Orzecznictwa w tym zakresie nie znałem, ale powiedziałem mu, iż moja logika podpowiada, że gdyby to wszystko było takie proste, to wiele osób mogłoby zakładać spółki, prowadzić działalność bez spłacania zobowiązań, rozwiązywać podmioty i zarzucać brak możliwości przeniesienia odpowiedzialności. Rozprawa się odbyła, Pana przesłuchano, a po wszystkim znowu upierał się, że nie jest odpowiedzialny. Sprawa toczyła się dalej, ja zaś zacząłem się zastanawiać nad przedmiotowym zagadnieniem, choćby na tyle, żeby zweryfikować temat i zastanowić się, czy wykreślenie spółki z KRS chroni przez przeniesieniem odpowiedzialności na członków zarządu?
Okazało się, że właściwie przy pierwszym kontakcie z orzecznictwem znalazłem uchwałę Sądu Najwyższego, która przesądziła temat. Na jej kanwie stwierdzono nawet dalej idącą odpowiedzialność członków zarządu, także wtedy, gdy decyzję wydano już po zakończeniu postępowania likwidacyjnego: „Za zaległości spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne oraz składek na Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i na ubezpieczenie zdrowotne członkowie jej zarządu ponoszą odpowiedzialność także wówczas, gdy decyzja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych orzekająca o tej odpowiedzialności została wydana po wykreśleniu spółki z Krajowego Rejestru Sądowego (art. 116 ustawy z 29.8.1997 r. - Ordynacja podatkowa, t.j. Dz.U. z 2005 r. Nr 8, poz. 60 ze zm., w zw. z art. 31 i art. 32 ustawy z 13.10.1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych, t.j. Dz.U. z 2007 r. Nr 11, poz. 74 ze zm.).” (uchwała Składu Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego z dnia 15 października 2009 roku, sygn. akt I UZP 3/09). Jako, iż wskazane orzeczenie jest już prawie dziewięcioletnie, pokusiłem się również na zlezienie czegoś bardziej aktualnego. Tutaj z pomocą przychodzi WSA w Gdańsku, w orzeczeniu z dnia z dnia 12 lipca 2017 roku, sygn. akt SA/Gd 576/17, które krótkim zdaniem podsumowuje temat: „Ustanie bytu prawnego spółki nie stoi na przeszkodzie orzeczeniu o odpowiedzialności za zobowiązania spółki jej byłego członka zarządu” .
Co ciekawe, w przypadku art. 299 k.s.h. trudno natknąć się na tezę wprost dotyczącą wskazanego zagadnienia. Wydaje mi się, że dlatego, iż brak wyłączenia w takim przypadku odpowiedzialności członka zarządu jest tak oczywisty, ze aż ewidentny. Poszukałem jednak głębiej gwoli potwierdzenia powyższego poglądu i natknąłem się na orzeczenie Sądu Najwyższego, jeszcze starsze od poprzedniego, gdzie zarzut analogicznej treści został przez skład orzekający odebrany, jako sprzeczny z wykładnią celowościową art. 299 k.s.h. (odsyłam do wyroku Sądu Najwyższego z dnia 18 kwietnia 2007 roku, sygn. akt V CSK 55/07).
Podsumowując temat mam nadzieję, iż powyższa argumentacja, poparta orzecznictwem trafi do niezmordowanego, byłego członka zarządu. Chociaż zapewne nie będzie on zadowolony, z pewnością skonfrontuje swoją logikę, z punktem widzenia sądów powszechnych. Argumentu wskazanego prze niego z pewnością nie podniosę :)
Dodam jedynie, iż poruszane zagadnienie dotyczy sytuacji, gdy przeciwko spółce wydano tytuł wykonawczy. Jeżeli nie mam tak stwierdzonej wierzytelności, pole do dyskusji znacznie się rozszerza. Jest to kwestia do przedyskutowania w innym, odrębnym temacie.
Pozdrawiam.
Komentarze
Prześlij komentarz